Reklama

Niedziela Wrocławska

Wracają z dalekiej drogi. Spotkanie ze wspólnotą Sychar

Ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar

Marzena Cyfert

Ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar

W katedrze wrocławskiej podczas wszystkich niedzielnych Eucharystii w uroczystość Chrystusa Króla obecni byli członkowie Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar, którzy dzielili się swoim świadectwem. Okolicznościowe słowo głosił ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Od wielu lat posługuję osobom w kryzysie, przede wszystkim w ramach Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar. Jest to wspólnota, która gromadzi małżonków na różnym etapie kryzysu, począwszy od tych, którzy są ze sobą razem i razem przychodzą na spotkania, zauważając trudności w ich małżeństwie – mówił ks. Paweł Dubowik.

Przywołał pewną sytuację, gdy na spotkanie przyszła para, która była zaledwie kilka miesięcy po ślubie. – Mój pierwszy odruch to: Ojej, tacy młodzi i już. Co to będzie dalej. Ale dobrze, że są, bo to znaczy, że im zależy na małżeństwie, że zdają sobie sprawę z tego, że wzrost miłości małżeńskiej wymaga też wiele wysiłku i ludzkiego trudu – mówił kapłan.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Druga grupa małżonków, którzy przychodzą na spotkania to małżonkowie żyjący wspólnie pod jednym dachem, ale między którymi jest coraz większa odległość, coraz większy mur. Coraz mniej się słyszą, coraz mniej się widzą, coraz dalej są od siebie. Jedna ze stron, widząc ten problem, zaczyna przychodzić na spotkania, druga nie jest tym zainteresowana, jest obojętna, albo czasami nawet wręcz wrogo nastawiona, mówiąc: chcesz być kościółkowy czy kościółkowa to sobie bądź, twoja sprawa. I trzecia grupa małżonków to taka, która wydaje się być w najtrudniejszej sytuacji, bo po ludzku ich małżeństwo się rozpadło, doszło do dramatu rozwodu cywilnego.

– Ale oni zdają sobie sprawę, że ważnie zawartego sakramentu małżeństwa nie jest w stanie rozwiązać żadna ludzka władza. Nawet jeśli małżonkowie pogubią się, odejdą od siebie, dalej w oczach Bożych zostają mężem i żoną. Przychodzą na spotkania, aby uzyskać wsparcie, aby wytrwać w wierności Panu Bogu i swojemu współmałżonkowi, wytrwać w wierności przysiędze małżeńskiej, ale też wytrwać w wierności samemu sobie – mówił ks. Dubowik.

Zaznaczył, że charakterystyczny rys wspólnoty to przekonanie, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania, obojętnie w jakiej fazie kryzysu by nie było, choć czasem może się rodzić pytanie i bunt, bo przecież nie wszystkim małżeństwom uda się pomóc.

Reklama

– Po ludzku, być może nie, ale na szczęście logika Pana Boga jest zupełnie inna i na przestrzeni tych lat mojej posługi zauważam, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Człowiek, który będzie współpracował z Panem Bogiem może zmienić swoje życie. I tak nieraz małżonkowie wracają do siebie z bardzo dalekiej drogi, nieraz z pogubienia, poranienia, powtórnych związków niesakramentalnych – dzielił się świadectwem kapłan.

Zatrzymał się następnie przy istocie sakramentu małżeństwa, który większość ludzi kojarzy tylko z uroczystym wydarzeniem, kiedy kobieta i mężczyzna, składają sobie przysięgę małżeńską. Podkreślił, że sakrament małżeństwo to jednak coś więcej, nie tylko ten moment, ale to całe życie małżonków, od dnia ślubu aż do śmierci.

– Bóg chce być w ich życiu. Bardzo pięknie istotę sakramentu wyjaśniał pewien obraz, który zobaczyłem, chodząc po kolędzie. Była to namalowana para nowożeńców z rękami przewiązanymi stułą. Widać było, że składają sobie przysięgę małżeńską a takim znakiem była przytulająca ich do siebie postać Jezusa Chrystusa. Piękny obraz, który mówi, że małżeństwo to przymierze kobiety, mężczyzny i Boga, który nieustannie z nimi chce być. Niestety, patrzę często na narzeczonych przychodzących do Kościoła, są jeszcze przejęci przysięgą i tym, co za chwilę ma się wydarzyć. Ale gdy patrzę już na małżonków wychodzących z kościoła, widzę coś innego niż to, co sobie składali w przysiędze. Bardzo często można odczytać: „Panie Jezu, dobrze, że byłeś na naszym ślubie, ale teraz zostań sobie w tym pięknym kościele, my Cię od czasu do czasu odwiedzimy, a teraz zajęci naszą miłością idziemy w świat, który leży u naszych stóp”. I tak się dzieje do pierwszych kryzysów, do pierwszych momentów, kiedy poopadają te różowe okulary – nauczał kapłan.

Reklama

Zauważył, że gdy nie ma solidnego fundamentu opartego na Bogu i Jego nauczaniu, trudności, które przychodzą, bardzo szybko się nawarstwiają. Zamiast je rozwiązywać, zostawiamy je a one coraz bardziej rosną i niestety, zakrada się sposób na rozwiązanie, w myśl którego małżonkowie powiedzą: zamiast rozwiązywać problemy, to my się może rozejdźmy.

Podkreślał, że mentalność rozwodowa wchodzi bardzo mocno w przestrzeń naszego życia a do jej propagowania przyczyniają się media.

– A tymczasem na sakrament małżeństwa warto spojrzeć tak, jak patrzy na niego Pan Bóg. Tego uczymy się w ramach wspólnoty małżeństw Sychar. Nazwa wspólnoty związana jest z miejscem, w którym Pan Jezus spotkał się z Samarytanką przy studni. Tam kobieta dowiedziała się, że jej relacje z mężami są nieuporządkowane, że żaden mężczyzna nie był jej mężem. Dowiedziała się też, że to Jezus Chrystus jest źródłem wody żywej, które może uzdrowić jej nieuporządkowane życie – mówił kapłan.

Podkreślił, że Pan Bóg chce działać w życiu człowieka i dać mu potrzebne łaski do przezwyciężenia słabości. Ale wzywa też człowieka do współpracy i do tego, by pracę zaczął od siebie.

– Czasami po ludzku sytuacje są trudne, ale Pan Bóg będzie nam podsyłał ludzi, którzy mogą nam pomóc rozwiązać te trudności. Może trzeba będzie porozmawiać z mądrym księdzem, z mądrym psychoterapeutą, psychologiem, z kimś kto może być mediatorem, otworzy nam oczy na pewne sprawy – przekonywał ks. Dubowik.

Taką pomocą może być też Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar, gdzie małżonkowie przychodzą na spotkania i razem przez modlitwę poprzez rekolekcje, dzielenie się, świadectwa, warsztaty, starają się pracować nad sobą po to, aby uzdrowić małżeństwo.

Reklama

– Ktoś może powiedzieć, że do uratowania małżeństwa potrzeba dwojga. To prawda, ale gdy Ty się nawracasz, to już jest was dwoje: Ty i Pan Jezus, który jest w sakramencie małżeństwa. A współmałżonek ma szansę zawsze do tego zespołu dołączyć i też może się nawrócić. Chciałbym Was zachęcić, abyście mieli wiarę w nierozerwalność sakramentu małżeństwa, abyśmy poważnie traktowali słowa Jezusa, które wypowiedział: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”. Ale byśmy mieli też wiarę w to, że nawet w największych trudnościach i problemach nigdy nie jesteśmy sami, bo zawsze przy nas jest Pan Bóg i ludzie, których może nam podesłać i którzy mogą nam pomóc wyjść z tej trudnej sytuacji – przekonywał duszpasterz.

Swoim świadectwem podzielił się 49-letni Sebastian. Od 22 lat w małżeństwie, ojciec dwóch córek. – Nie zawsze byłem dobrym ojcem, bardzo się w życiu pogubiłem, zrobiłem wiele złych rzeczy, bardzo skrzywdziłem żonę i nasze córki. To wynikało z tego, że przez wiele lat nadużywałem alkoholu – mówił Sebastian, podkreślając, jak jego rodzina wstydziła się tego. – Mówię o tym, bo na pewno w waszych rodzinach macie osoby uzależnione, nie tylko od alkoholu. Pamiętajcie, by takich osób nie spisywać na straty, lecz modlić się, bo ta modlitwa jest bardzo potrzebna, zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy współmałżonka – mówił Sebastian.

Wszystko się skończyło w 2011 r. w taki zwykły, normalny dzień. – Nic wyjątkowego się nie wydarzyło, niczego się nie wystraszyłem, nikt nie umarł, po prostu się nie napiłem i tak jest do dzisiaj. Pan Bóg obdarzył mnie taką łaska, zabrał to wszystko i zrobił to w taki wspaniały sposób, bo odbyło się to bez jakiejkolwiek terapii. Od tamtego dnia nie piję i nie mam żadnego problemu, nie muszę unikać widoku alkoholu, wszystko odeszło. Wielki cud w moim życiu. I dzisiaj jestem mocno przekonany, że wymodliła mi to właśnie moja żona, która bardzo dużo się za mnie modliła. Niestety, z żoną jakoś tak przedziwnie jednak się rozminęliśmy, że kiedy ja przestałem pić, zacząłem się nawracać, zbliżać do Pana Boga, ona już do tego nie dotrwała. Dzisiaj nasze małżeństwo wygląda tak, że od 12 lat nie jesteśmy razem, jesteśmy też po rozwodzie. Żona związała się z innym mężczyzną, wzięła z nim ślub cywilny. A ja gdy zacząłem już chodzić za Panem Jezusem, to zrozumiałem, że małżeństwo jest nierozerwalne, że jesteśmy mężem i żoną i że kiedyś jako tacy staniemy przed Panem Bogiem – dzielił się Sebastian.

Reklama

Podkreślił, że w tym trwaniu w wierności Bogu i żonie pomaga mu wspólnota Sychar, w której jest prawie od 10 lat. Usłyszane we wspólnocie słowo, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania, potraktował jako Boży plan na swoje małżeństwo.

– We wspólnocie poznałem bardzo dużo małżeństw, które Pan Bóg uzdrowił. Są bardzo różne małżeństwa, również takie, gdzie po 10-20 latach rozłąki ci małżonkowie przychodzą do nas i opowiadają jak to jest, gdy na nowo odbudowują małżeństwo. Pomimo tego, że to są różni ludzie i różne są ich historie, to wszyscy oni mówią o tym, że nigdy nie było im ze sobą tak dobrze jak teraz, gdy do małżeństwa zaprosili Pana Boga. Może pierwszy raz w życiu. Ja dzisiaj jestem człowiekiem szczęśliwym, nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz, gdy jestem blisko Pana Boga. Wierzę, że żona kiedyś do mnie wróci. Pan Bóg wlewa w moje serce bardzo dużo nadziei na to, że kiedyś będziemy razem. Ale to „kiedyś” to może za 5, czy 10 lat. Choć wcale bym się nie zdziwił, gdybym dzisiaj wrócił do domu a ona tam na mnie czekała, bo ciągle pamiętam, co Pan Bóg zrobił z moim życiem, jak bardzo przemienił moje serce. Wierzę, że to samo da mojej żonie.

Podziel się:

Oceń:

+6 -1
2022-11-23 16:44

Wybrane dla Ciebie

Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

2024-04-17 18:28
Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

Vatican News

Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

Biskup drohiczyński Piotr Sawczuk wraz z Chórem Polskiej Pieśni Narodowej z Bielska Podlaskiego pielgrzymuje do Rzymu. Po środowej audiencji generalnej chór koncertował na placu św. Piotra w obecności Ojca Świętego.

Więcej ...

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42
Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Więcej ...

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01
Ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

Wiara

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Wiara

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Kościół

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Katolicy Szkocji w szoku – biskup-nominat zmarł nagle,...

Europa

Katolicy Szkocji w szoku – biskup-nominat zmarł nagle,...